27 listopada 2010

# 1


Trochę tęsknię za promieniami słońca, wdzierającymi się razem z odgłosem piania koguta przez drewniane okna do dużego pokoju prawie na poddaszu; za drewnianą boazerią, na której koty, wycięte z opakowań po karmie, goniły się z maskotkami z Zakopanego i moimi zdjęciami z dzieciństwa; za różowymi malinami, schowanymi gdzieś pomiędzy pokrzywy i chwast; za plackami ziemniaczanymi prosto ze starego pieca; za widokiem osmolonej babci, narzekającej, że znowu komin się zapchał; za dźwięcznym głosem dziadka, witającego mnie codziennie słowami "modelka". Za kurami, które wchodziły mi pod nogi. Za wiecznie pijanym sąsiadem, który, gdyby nie różnica wieku, zaraz by mi się oświadczył. Za smakiem górskiego powietrza i zapachem świeżo skoszonej trawy.

Dziadek, który uwielbia, kiedy robię mu zdjęcia.